Część 4
4.
Clint Estwood
- Mam trzy córki, muszę mieć karabin.
- Po co ci karabin na promie? Klamka wystarczy. Płacimy za każdy kilogram.
- A na miejscu jak was obronię?
- Kolonia jest spokojna i bezpieczna. Jedyne zwierzęta to mleczaki.
- Zwierząt to ja się akurat boję najmniej.
- Amos, błagam cię! Musimy wyjechać. Tu sie niedługo nie da żyć. Dziewczynki trafią do fabryki jak my. I będą musiały nisić te szmaty na głowach do końca życia. Te religusy robią się coraz gorsze. Rozejżyj się . Już teraz jest więcej bożnic niż szkół. Chcą zabronić dziewczynkom czytania i pisania.
- To plotki. Ludzie sie na to nie zgodzą. Nie są tacy głupi.
- Nie? To samo mówiłeś kiedy zakazywali ateizmu.
- Dobra. Wezmę klamkę ale za to więcej amunicji. Kto wie może tam też są jacyś religijni pojebańcy.
- Wszędzie są.
Prom był tak naprawdę zmodyfikowanym starym frachtowcem. 50 rodzin upchnięto w kabinach załogi i silowniach. Ladownie były wypełnione zapasami i komponentami do automaszyn. Prom miał wylądować i zostać na planecie już na zawsze jako siłownia i warsztaty remontowe. Minerały powinny zaspokoić roszczenia sponsorów i utrzymać import najpotrzebniejszych produktów.
Nikt juz nie pamiętał kto nazwał tak tę planetę ani co to znaczy. Ważne było, że ciśnienie to 0.9 at. Mleczaki lubiły trawę a miejscowe bakterie niezbyt interesowały sie ludzkim białkiem. Da sie żyć na swoim kawałku ziemi. To wystarczy.
Dodaj komentarz