Część 5
5.
Generalnie to Wielka Sprawa wygrywała ale jakoś tak nie całkiem. Mieli w ręku wiekszość floty i kontrolowali prawie wszystkie sektory ale ich dowódcy byli wczoraj porucznikami a oddanie sprawie i wiara w jestestwo w jasności ( albo odwrotnie) ani nie dodawało doświadczenia ani inteligencji. Naiwnie przyjeli założenie, że lojaliści zaatakują stolicę i Świątynię Wielkiej Sprawy. Zamiast tego starzy admirałowie skupili ocalałe okręty wokół sektora czwartego.Cała produkcja Imperium była pod ich kontrolą. Atak oznaczałby, że całe wydobycie i handel by zamarło. We wszystkich koloniach. Nikt nie zarobi złamanego centa.
Jeden z nowo mianowanych kapitanów, zaślepiony blaskiem swoich nowiutkich epoletów przeprowadził szarżę swoją zgrabną korwetą i teraz on, korweta i pięćdziesięciu członków zdziwionej załogi byli juz tylko opalizujacą, radioaktywną chmurą odpadków. Buntownicy więc na razie trzymali sie poza zasięgiem rażenia a lojaliści nie mieli wystarczających sił, żeby pójść na wymianę ciosów. Trwalo więc taktyczne zawieszenie broni. Czas jednak działał na korzyść lojalistów.
Po zdobyciu władzy, jak zwykle, puczyści zaczęli się wykłucać o stołki i o to, kto jest teraz najważniejszy. Korporacje i giełdy reagowały ostrożnie i nie spieszyły się z deklarowaniem poparcia dla Wielkiej Sprawy. Czekali na rozwój wypadków. Płacili trochę więcej tym, którym trzeba było płacić i wpuszczali to w koszty.Normalny interes. Nie pierwsza i nie ostatnia Wielka Sprawa.
Dodaj komentarz